Powrót „żółtych kamizelek”
5,6 procent: możemy pozazdrościć Francuzom inflacji. Ale dla nich to wystarczy, aby wyjść na ulice.
Jean-Luc Mélenchon mierzy wysoko. – To będzie nowy Maj ’68 roku – mówi lider radykalnego, lewicowego ruchu Francja Niepokorna.
Na razie nie ma o tym mowy. Trudno nawet mówić o strajku generalnym. Jednak ruch, który zaczął się dwa tygodnie temu od blokady rafinerii przez związkowców z najbardziej twardej centrali związkowej CGT, rozlewa się na cały kraj w niezwykłym tempie.
We wtorek wielkie manifestacje przeszły przez Paryż i wiele miast prowincji. Na tory nie wyjechał co trzeci pociąg. Do strajku przyłączyli się pracownicy sektora publicznego, w tym szpitali. Ruch zyskał za to mniejsze wsparcie w szkołach, skoro przyłączyło się do niego 6 procent nauczyli. Nie doprowadził też do paraliżu paryskiego metra.
Macron przegapił
Dużo strajków zanotowano natomiast w portach i transporcie drogowym. Pracę przerwali też zatrudnieni w niektórych kluczowych firmach sektora prywatnego, w szczególności samochodowego. Linie produkcyjne nie działały więc u Renault, Peugeota i Stellantis. Leków nie wytwarzały też zakłady potentata farmaceutycznego Sanofi. Protesty zyskały poparcie w świecie związkowym, skoro CGT poparły do tej pory znacznie bardziej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta