Epidemia cichego zabójcy
Kiedy jesteśmy na spotkaniu w gronie najbliższej rodziny, to tylko co trzecia osoba nie ma problemów z cholesterolem – mówi prof. Przemysław Mitkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Jak pan ocenia obecny poziom opieki nad pacjentami po incydentach kardiologicznych? Co przyniósł funkcjonujący od kilku lat program KOS-Zawał?
Może zacznijmy od kilku słów o historii. Polska była tym krajem, który w sposób modelowy wprowadził leczenie w ostrej fazie zawału. Ten system zapewnia bardzo krótką i szybką ścieżkę pacjenta od momentu podejrzenia zawału do skutecznego leczenia. To jest bardzo istotne, gdyż wiemy, że największe korzyści są osiągane, gdy pacjent trafia do szpitala w pierwszej godzinie zawału, doskonale wygląda to w ciągu dwóch godzin, ale zdecydowanie gorzej, jeżeli pomoc jest udzielana po więcej niż 12 godzinach. System pozwolił nam bardzo obniżyć śmiertelność wewnątrzszpitalną. Kiedyś u chorych leczonych farmakologicznie, nawet tych uczestniczących w badaniach klinicznych, śmiertelność szpitalna wynosiła 7 proc, a w populacji ogólnej nawet 15 proc. Po wprowadzeniu naszego modelu leczenia śmiertelność spadła do 3–3,5 proc.
Tylko że był problem z innymi fazami leczenia i innymi wskaźnikami.
Właśnie. W dalszym ciągu śmiertelność po roku od wystąpienia zawału wynosiła prawie 12 proc. I to był poważny problem. Musimy zdawać sobie sprawę, że zawał dla wielu chorych oznacza pierwszy w życiu pobyt w szpitalu. To dla pacjentów prawdziwy szok, są oszołomieni, a przy wyjściu ze szpitala chory dostaje recepty,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta