Gubernator, nie prezydent
Aleksander Łukaszenko wyznał, że granice jego ojczyzny sięgają Władywostoku. Głębiej wpycha Białoruś w paszczę Rosji.
We wtorek Aleksander Łukaszenko zebrał mundurowych, by wręczyć nominacje generalskie. Był to jedynie pretekst do wygłoszenia przemówienia, w którym dyktator odniósł się do nieudanej próby puczu w Rosji. Po raz kolejny zaatakował Zachód i NATO, ale też uderzył w swoich przebywających za granicą przeciwników. Padło wiele głośnych deklaracji, na których wygłoszenie nie pozwoliłby sobie żaden przywódca niepodległego państwa. – Nie ukrywam, z przykrością obserwowałem te wydarzenia, które odbywały się na południu Rosji. Nie tylko ja. Wielu naszych obywateli wzięło to sobie do serca. Dlatego że ojczyzna jest jedna – mówił relacjonowany przez propagandowe media. – Nasza ojczyzna rozciąga się od Brześcia do Władywostoku – to nasza ziemia, wolność i nasze narody, które tu mieszkają – sprecyzował.
„Wszyscy zginiemy”
Osoby pamiętające początek lat 90. mogą mieć déjà vu, bo wówczas walczący o władzę na Białorusi Łukaszenko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta