Dwa oblicza ekscentrycznego Ivo Pogorelicia
Ten chorwacki pianista sam napędzał swoją zawrotną karierę prowokacyjnymi wypowiedziami i wizerunkiem rajskiego ptaka. Na jego koncerty przychodzili zarówno starzy, jak i młodzi, a jego płyty były bestsellerami. 20 października kończy 65 lat. I wciąż ma rzesze wielbicieli.
W nazwisku „Pogorelić” można odnaleźć słowo „płomień”, ale też „pogorzelisko”. Dla jednych w słynnym Chorwacie świeci płomień geniusza, dla innych to, do czego się dotyka, zamienia w pogorzelisko.
W 1980 r. 22-letni Ivo Pogorelić, gdy wszedł na scenę Filharmonii Narodowej w Warszawie, uczestnikom i obserwatorom Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego wydawał się przybyszem z innego świata. W przeciwieństwie do „umundurowanych” i spoconych z emocji uczestników wyglądał niczym gwiazda rocka. Burza włosów, zamiast marynarki i krawata – luźna biała koszula z aksamitką. Pokazał, że nie jest zwykłym wykonawcą, lecz interpretatorem; świetnie budował dramaturgię swego występu, m.in. za sprawą demonicznej gry dłońmi wykrzywionymi niczym szpony Draculi. Miał swoje tempo, swoje poczucie czasu. Łamał wszelkie możliwe konwencje i schematy. Podczas jego koncertów młodzież szturmowała gmach Filharmonii, choć wcześniej raczej omijała go szerokim łukiem.
Interpretacja słynnego „Marsza żałobnego” Chopina w wykonaniu Pogorelicia przeszła do legendy. Artysta zagrał pierwszą część utworu w tempie o wiele szybszym niż robią to inni. Pisano wówczas, że „tylko tak wybitna wrażliwość estetyczna jak on pozwala tak dalece oddać ból i otępienie, jakich doświadczamy po śmierci najbliższych”.
To, że starał się pokazać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta