Bolesny powrót do energetycznej rzeczywistości
Cen prądu dla gospodarstw domowych nie da się w nieskończoność mrozić, ale skokowy wzrost o 60–70 proc. nam raczej nie grozi. Spodziewałbym się rozmrażania stawek rozłożonego na wiele kwartałów.
Przez tygodnie tankowaliśmy benzynę i diesla po 5,99 zł za litr, ale w jakiś cudowny sposób ceny na stacjach już dzień po wyborach dostały skrzydeł i pięły się coraz wyżej: 6,14 zł, 6,40 zł, ostatnio widziałem nawet 6,56 zł. Czuję, że niezadługo zobaczymy siódemkę na dystrybutorze. I oby na tym się skończyło, bo nasz narodowy czebol Orlen po rozbiorze konkurenta z Gdańska (Lotos) rządzi cenami jak chce. Nie wątpię, że powetuje sobie teraz straty na wyborczej „promocji”.
Do falowania cen paliw na stacjach jesteśmy już przyzwyczajeni i poza wyborczą promocją nie budzi to emocji. Bolesny powrót do rzeczywistości czeka nas jednak także w innym sektorze rynku energii. Zamrożenie cen...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta