Słuchać czy wysłuchać
Wagę bezpośredniego zetknięcia podsądnego z sądem muszą też uwzględniać przepisy ustawowe.
Dyskusje „o przywracaniu praworządności” koncentrują się ostatnio na statusie sędziów, ich powoływaniu oraz odwoływaniu (co niekiedy, dla niepoznaki, nazywa się „weryfikacją”). Skłania mnie to do przypomnienia, że punkt ciężkości można i trzeba postawić gdzie indziej.
Żadne działania reformatorskie nie zostaną przez społeczeństwo odczytane pozytywnie i nie staną się trwałe, jeśli będą się sprowadzać do tego, kto i na jakim stołku zasiądzie. Akcent postawiłbym na legitymizacji władzy sądowniczej, a więc podporządkowaniu się regułom i instytucjom wynikającym nie z formalnego ich wykreowania, ale z wiary społeczeństwa, że są godne podporządkowania.
Subiektywne poczucie sprawiedliwości
Tak rozumianej legitymizacji z pomocą przychodzą amerykańscy (i nie tylko) naukowcy, którzy podpowiadają, że zaufanie do sądów bierze się z subiektywnego poczucia sprawiedliwego potraktowania. To zaś wynika z przekonania, że zostało się wysłuchanym, że decydent był bezstronny, potraktował nas z szacunkiem, a przebieg procesu decyzyjnego był zrozumiały.
W poprzednim tekście...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta