Nie ta epoka, nie te racje
Przestępstwo zgwałcenia w praktyce prokuratora.
Pierwszą intencją tego artykułu jest podjęcie polemiki z autorami ostatnich publikacji w „Rzeczpospolitej” o trudnościach w ściganiu przestępstwa zgwałcenia oraz rzekomych przyczynach takiego stanu rzeczy. Od dłuższego czasu odnoszę wrażenie, że właściwie wszyscy piszą to samo i powielają te same poglądy: przyczyna niskiej skuteczności w ściganiu przestępstwa zgwałcenia leży, w gruncie rzeczy, w mniejszych lub większych niedostatkach procedury karnej lub niedostatkach wiedzy policjantów, prokuratorów i sędziów również.
Chcę przekonać, że jest to po prostu nieprawda, a głoszone powszechnie poglądy nie mają właściwie żadnego wpływu na skuteczność ścigania przestępstwa zgwałcenia. To nie ten czas i nie ta „epoka”.
Założenia
W pierwszej kolejności odniosę się do „ciemnej liczby” niezgłoszonych rzekomo przypadków zgwałceń. Nie wiem, jak się liczy owe niezgłoszone przypadki. U prokuratora liczą się fakty i chcę nawiązać wprost do podręcznika z logiki. Na podstawie jakich badań czy też wyliczeń przyjmowana jest owa „ciemna liczba”?
Gdyby ktokolwiek pokusił się o przeprowadzenie miarodajnych badań ankietowych wśród psychologów i psychiatrów, którym w trakcie terapii pacjentki(ci) zgłaszają problem zgwałcenia, to może udałoby się miarodajnie oszacować skalę zjawiska, albo choćby jego przybliżoną skalę. Tylko terapeuci mogą mieć realny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta