Uporczywość inflacji to cena za inwestycyjne zaniedbania

autor zdjęcia: Marcin Mizerski

źródło: Rzeczpospolita

Bez większych inwestycji w automatyzację i robotyzację polska gospodarka będzie traciła konkurencyjność wskutek szybkiego wzrostu kosztów pracy – ostrzega Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Już od jesieni ub.r. wszystkie prognozy, także Narodowego Banku Polskiego, są sporządzane z zastrzeżeniem, że obarczone są dużą niepewnością w związku z tym, że nie wiadomo, jak będą się kształtowały ceny nośników energii. To komplikowało nie tylko prognozy inflacji, ale też konsumpcji. Czy dzisiaj, gdy znamy pomysł rządu na odmrażanie cen energii, ta niepewność zniknęła?

W komunikacji NBP rzeczywiście kwestia cen energii była na pierwszym planie, ale w praktyce dla Rady Polityki Pieniężnej głównym problemem jest to, jak wysoka jest inflacja bazowa (bez cen żywności i nośników energii – red.). To jest ta część inflacji, która jest w gestii banku centralnego. Tymczasem mamy za sobą rok załamania popytu konsumpcyjnego, a inflacja bazowa wciąż wynosi około 0,5 proc. miesięcznie. To nie jest spójne z celem inflacyjnym NBP na poziomie 2,5 proc. rocznie. Naszym zdaniem inflacja bazowa nie spadnie do tego celu także w 2025 r., będzie utrzymywała się w okolicy 4 proc. Głównym powodem jest szybki wzrost płac, który sprawia, że usługi drożeją w tempie 6–7 proc. rocznie. Towary z kategorii bazowych drożeją tylko o 1,5–2,5 proc. rocznie.

Ceny energii są o tyle ważne, że ich gwałtowny wzrost mógłby wpłynąć na oczekiwania inflacyjne i pośrednio też na inflację bazową.

To prawda....