Zapomniany afrykański ludobójca
„Unikalny Cud” – tak mawiał o sobie Francisco Macías Nguema. Rodacy, głównie ci, którym udało się uciec z kraju, nazywali go mordercą. Po jego upadku publicyści snuli paralele do III Rzeszy czy Kambodży pod rządami Pol Pota. A kim był naprawdę? Trudno powiedzieć, bo Gwinea Równikowa to jeden z najmniejszych i najmniej znanych krajów Afryki.
Hiszpańscy koloniści nie mieli wiele do powiedzenia w Afryce, przynajmniej w porównaniu z Brytyjczykami, Francuzami, Niemcami, Portugalczykami czy nawet Belgami. Być może w XV i XVI w., gdy ruszali na podbój świata, ich ambicje zostały skutecznie zablokowane przez arcysilną wówczas flotę imperium osmańskiego. Być może wystarczała im dominacja w Ameryce Południowej. Dość spojrzeć na mapę kolonialnej Afryki, by zobaczyć, że w udziale przypadły im zaledwie jej skrawki: północne Maroko, Sahara Zachodnia i niewielki kawałek zachodniego wybrzeża w pobliżu równika.
Ten zamieszkany w XX w. przez jakieś 300 tys. osób kawałeczek ziemi właściwie też znalazł się w rękach Hiszpanów przypadkowo. Przyczółek uchwycili tu w XVIII w., kiedy na mocy traktatu z El Pardo Portugalczycy odstąpili im w tym miejscu kilka wysp i fragment atlantyckiego wybrzeża w zamian za strzępy hiszpańskich kolonii za Atlantykiem. W 1885 r. Hiszpanie wgryźli się odrobinę w głąb lądu, ustanawiając na tym terytorium protektorat, a od 1900 r. kolonię – od 1909 r. nosiła ona nazwę Hiszpańskie Terytoria Zatoki Gwinejskiej, choć częściej nazywano ją po prostu Gwineą Hiszpańską. To tutaj miał się rozegrać jeden z najbardziej tajemniczych dramatów współczesnej Afryki.
Afrykański strzęp...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta