Kino nieświeżej zemsty
„Furiosa: Saga Mad Max” powtarza sprawdzoną recepturę, ale wszystkiego jest tu więcej, bardziej i mocniej.
Można by wzruszyć ramionami. Ot, premiera kolejnego blockbustera, jeszcze jednej kontynuacji z licznych serii, franczyz i uniwersów. Można by, gdybyśmy nie wiedzieli, co się wydarzyło w 2015 r., kiedy Australijczyk George Miller, rocznik 1945, po dekadach kręcenia obrazów familijnych, filmów o śwince Babe i pingwinach, postanowił wrócić do kina akcji i przemocy, do „Mad Maxa” – swojej najsłynniejszej produkcji z przełomu lat 70. i 80.
To ona zapoczątkowała australijską nową falę filmów rozrywkowych z pogranicza klasy B i C, która w przesadzie i widowiskowości zainspirowała Hollywood i doprowadziła do wielu transferów z Australii do Kalifornii.
Dwie części
„Mad Max: Na drodze gniewu” (2015) z Charlize Theron i Tomem Hardym rozpoczął w zasadzie nową epokę. Kino rozrywkowe nie było już potem takie samo. Niedługo potem zapowiedziano kontynuację odświeżonego cyklu, ale George Miller jakoś długo się do niej zbierał....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta