Cudze chwalicie, swego nie znacie
Jak wadliwa implementacja unijnej dyrektywy psuje polskie prawo autorskie.
Przedmiotem prac polskiego parlamentu jest długo wyczekiwany przez środowiska twórcze projekt nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Celem projektu jest implementacja dyrektywy unijnej o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Dyrektywa ma zapewniać twórcom m.in. prawo do tantiem za eksploatację ich utworów w internecie, a wydawcom publikacji prasowych ochronę zamieszczanych przez nich treści na własnych platformach internetowych (w konsekwencji zapewniając prawo do wynagrodzenia za korzystanie z tych treści przez inne podmioty). Przewiduje też pewne gwarancje i ochronę dla użytkowników i określonych instytucji w ramach dozwolonego użytku utworów, np. w „linkowaniu” czy działalności naukowej i badawczej.
Postanowienia dyrektywy są często komentowane. Istnieje jednak pewien istotny zapis, który nie otrzymał do tej pory należytej medialnej uwagi. Dyrektywa dostrzegła bowiem potrzebę zagwarantowania twórcom całej Unii Europejskiej „prawa do odwołania” przekazanych przez nich praw do utworu, gdy ich dzieło nie jest eksploatowane. Prawo takie istnieje w polskim prawie autorskim od dawna, choć twórcy korzystają z niego zdecydowanie za rzadko. Przepis wymaga reformy, istnieje jednak uzasadniona obawa, że proponowane przez rząd zmiany nie tylko obecnego stanu nie poprawią, ale uczynią art. 57 pr. aut. ostatecznie martwym. Jakich zmian w prawie wymagała natomiast dyrektywa? Jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta