O elegancji słów
Premier ma tyle wspólnego z komuną i jej metodami co pani prezes Manowska z elegancją słowa.
Politycy od dawna przyzwyczaili nas, że forma prowadzonej przez nich debaty publicznej przestała przypominać Wersal. Sformułowania w stylu: komuchy, kanalie, sprzedawczyki to dzień powszedni politycznego dyskursu. Przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości stanowili na tym tle wzór do naśladowania. To się zaczęło zmieniać, gdy wymiar sprawiedliwości, który z natury swojej powinien być odrębny od polityki, znalazł się w jej epicentrum, zaś prawnicy stali się uczestnikami politycznego sporu.
Początkiem złych zwyczajów były ujawnione na grupie dyskusyjnej „antykasta” prawnicze konwersacje, które bardziej przypominały bazarową wymianę inwektyw niż dyskusję osób mających zajmować się sprawiedliwością.
Pani prezes mówi
Niestety te rozmowy nie stanowią jedynego ekscesu, a obecnie w taką retorykę wpisała się sędzia pełniąca funkcje pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Nawiązuję do wypowiedzi Małgorzaty Manowskiej, która po bezprawnej próbie przejęcia kontroli nad Izbą Pracy po upływie kadencji sędziego Piotra Prusinowskiego i oświadczeniu premiera, że o mających miejsce wydarzeniach zostanie zawiadomiona prokuratura, oświadczyła w wywiadzie: „ja patrzę na to, jak na szantaż rodem z komuny”....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta