Bawmy się na swój rachunek
Czy polskie igrzyska olipijskie w 2040 lub 2044 roku to realne marzenie czy bajdurzenie?
Premier przyjął założenie, że rząd, starając się o organizację igrzysk w 2040 lub w 2044 roku, sprawi nam, społeczeństwu, niespodziankę. Miał ku temu podstawy. Czterogodzinną transmisję otwarcia igrzysk Paryż 2024 oglądało nad Wisłą według danych Nielsena ok. 3,4 mln osób. A jaka byłaby oglądalność, gdyby impreza była w Polsce! Ponad 24 mln Francuzów śledziło przed telewizorami inaugurację Paryż 2024.
Nawet jeśli ujawnienie olimpijskich planów rządu było ucieczką do przodu po rozczarowujących występach naszych sportowców, to jest to jakoś zrozumiałe. W sprawie igrzysk z Polakami rzeczywiście lepiej nie zadzierać. Nie można wykluczyć, że część z nas uznała, że to też wina władzy, że sportowcy się słabo przygotowali.
30 mld zł ceną za sukces
Zapowiedź starań o igrzyska ma dużo zalet. Zdaniem Tuska „ten cel może rzeczywiście zjednoczyć wszystkich”, bez względu na poglądy polityczne. I faktycznie, wielkie emocje sportowe łączą ponad podziałami. Na pewno też w razie kryzysów wizerunkowych rządu igrzyska mogą spełnić rolę koła ratunkowego, na które można przekierować narrację. Bardzo dużą zaletą tej przyjaznej, dobrze się kojarzącej inicjatywy jest też to, że przez długi czas stosunkowo niewiele będzie kosztowała. Na razie to będą koszta sporządzenia projektu – ok. 20–30 mln zł (np. rząd niemiecki ujawnił, że na swój projekt przeznaczy 7,6 mln dolarów)....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta