Tylko dobre emocje
Billie Jean King Cup był turniejem, podczas którego Iga Świątek dowiedziała się o sobie czegoś nowego, a Polska po raz pierwszy awansowała do półfinału.
23-latka z Raszyna sprawdziła się nie tylko w roli liderki, ale także stachanowca. Świątek w ciągu czterech dni spędziła na korcie blisko jedenaście godzin. Zagrała trzy trzysetowe mecze singlowe oraz dwa deble, przed którymi miała po 30 minut, aby przeprogramować swoje postrzeganie kortu.
Ciężar, psychiczny oraz fizyczny, udźwignęła. Już po zakończonym po pierwszej w nocy starciu z Czeszkami uspokajała: - Jeśli ktoś ma się zregenerować, to ja, jak już kilka razy w tym sezonie.
Jeszcze na korcie obiecała wtedy, że w półfinale da sobie radę nawet, gdyby miała „umrzeć na korcie”. Wytrzymała, choć po meczu z Włoszkami faktycznie wyglądała, jakby wyczerpały się baterie.
- Nie wiem, czy kiedykolwiek byłam tak wycieńczona. Myślę, że kolejnego dnia, gdy wstanę, nie będę czuła żadnej energii, będę cała obolała. Dziś starałam się po prostu przetrwać. Jestem tak zmęczona, że nie ogarniam, co się dzieje – mówiła, odpowiadając na pytanie „Rz”.
Tylko dobre emocje
Zobaczyliśmy drugi turniej od momentu, kiedy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta