Niemcy mają bać się Rosji. To cel Putina
Rozmowa telefoniczna kanclerza Niemiec z rosyjskim przywódcą pokazuje, że nie jest on zainteresowany ofertą pomocy w deeskalacji konfliktu – pisze dyplomata.
Znieudanej próby dyplomacji telefonicznej kanclerza Olafa Scholza wynika kilka ciekawych wniosków. Po pierwsze, kanclerz Niemiec po wielu miesiącach poszedł wreszcie własną drogą, nie trzymając za rękę Joe Bidena. Amerykański prezydent zaostrzył kurs i nareszcie zgodził się na użycie pocisków ATACMS do atakowania celów w Rosji. A Scholz zamiast podjąć symetryczną decyzję w sprawie dostarczenia Ukrainie słynnych już taurusów, potwierdził swój sprzeciw. Jego wkładem w zakończenie wojny w Ukrainie miała być godzinna rozmowa telefoniczna z Władimirem Putinem.
Jej bilans był najwyraźniej zerowy, a jeśli włączyć do niego reakcje międzynarodowe – nawet ujemny. Można mieć wątpliwości, czy Scholz, tracąc w polityce zagranicznej, zyskał cokolwiek w polityce wewnętrznej. Kanclerz w swej pokojowej dyplomacji okazał się nieskuteczny, a tego wyborcy raczej nie cenią. Zamiast „pokojowej dywidendy” za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta