Paliwowy dylemat Kremla
Paliwo w Rosji drożeje, bo ukraińskie drony atakują rafinerie i kolej. Kijów próbuje zahamować też rosyjski eksport ropy, ale Kreml może liczyć na przyjaciół.
„Już teraz na Krymie benzyna jest na kartki, zapytajcie miejscowych, jeśli nie wierzycie. Jeśli przeciwnik w takim tempie będzie uderzał (w rafinerie i transport kolejowy – red.) to za pół roku kartki będą w całym kraju” – pisze w internecie jeden z rosyjskich imperialistów.
Do tej pory uderzenia ukraińskich dronów doprowadziły do zatrzymania pracy co najmniej pięciu rosyjskich rafinerii, a nie mniej niż trzy kolejne zostały uszkodzone i zmniejszyły produkcję. Atakowano nawet rafinerię w Samarze nad Wołgą.
Kreml mści się, znów rozpętując kampanię nalotów na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Tym razem uderzenia kierowane są bardziej na stacje elektroenergetyczne, niż same elektrownie. Jednocześnie Moskwa nie chce zmniejszać dostaw paliwa dla swej armii, zaczyna oszczędzać na zwykłych mieszkańcach.
Kolejki przed stacjami benzynowymi
Na zapleczu frontu już zabrakło benzyny na stacjach w Sewastopolu i Symferopolu na Krymie, ale też ograniczono jej sprzedaż cywilom w okupowanej części obwodu zaporoskiego. Te rejony stały się ofiarami ukraińskiej kampanii przeciw kolejowemu transportowi paliwa, bez przerwy palą się tam składy kolejowe z cysternami.
Jednak benzyny brakuje też w odległych rejonach Rosji, na przykład w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
