O boskości TK i pewnej pani profesor
Przeciętny Kowalski nie mógłby pracować nawet dnia dłużej, gdyby stwierdzono jego niezdolność do wykonywania obowiązków. No ale Krystyna Pawłowicz to nie przeciętny Kowalski.
Sędziowie nie są bogami” – ta przenikliwa konstatacja nowego Prezydenta RP wygłoszona w tonacji epokowego odkrycia zaraz po uroczystym zaprzysiężeniu głowy państwa na początku sierpnia, jest niczym miód na moje sędziowskie serce. Ileż to razy używałem tej frazy na sali sądowej, próbując wytłumaczyć stronom, że sąd nie może uwzględnić wniosku o orzeczenie kary bądź środka karnego poniżej ustawowego zagrożenia, ponieważ „sąd nie jest bogiem” i wiążą go obowiązujące przepisy. Z reguły spotykałem się z niedowierzaniem mimo solennych zapewnień, że po wodzie chodzić nie potrafię. Być może więc autorytet urzędu prezydenckiego wreszcie przekonana niedowiarków, że sądy nie mają boskich przymiotów.
TK niczym mityczny Olimp
Istnieje wszelako pewien spektakularny wyjątek. W systemie prawnym usytuowana jest instytucja, która, stanowiąc niemalże mityczny Olimp, w swym składzie ma osoby o boskiej proweniencji.
Otóż powszechnie przyjmuje się, iż pracownik bez względu na rodzaj wykonywanej profesji, wobec którego stwierdzono niezdolność do wykonywania pracy, nie powinien jej wykonywać. Każdy zawód ma bowiem swoje wymogi, w tym zdrowotne. Niezdolność do pracy stwierdzają lekarze orzecznicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Ustalają nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)