Kraj słabnie, premiera brak
Shigeru Ishiba, po niecałym roku urzędowania, podał się do dymisji. Partia, która rządziła Japonią prawie zawsze, musi się dogadywać z opozycją.
– Szkoda, że w czasie, gdy świat jest tak chaotyczny, w Japonii nie ma stabilnego przywództwa – mówi „Rzeczpospolitej” Ichiro Fujisaki, emerytowany dyplomata, były wiceminister spraw zagranicznych Japonii.
Od 2020 r. Japonia miała już czterech premierów z Partii Liberalno-Demokratycznej (PLD). To konserwatywne ugrupowanie od momentu, gdy powstało w 1955 roku, rządzi niemal bez przerwy (zdarzyły się dwie – w sumie sześć lat w opozycji).
Bez większości
Po kilku skandalach, które szkodziły poprzednim gabinetom, pod koniec 2024 r. PLD postawiła na Shigeru Ishibę, polityka o dużym doświadczeniu – był wcześniej ministrem obrony i szefem resortu rolnictwa – i o sporej popularności w społeczeństwie. Uchodził za samotnego wilka w partii, pozwalał sobie na krytykę kolegów. I jest, jak podkreśliła agencja Reuters, jednym z najważniejszych intelektualistów wśród japońskich polityków.
Partia Liberalno-Demokratyczna pod wodzą Ishiby szybko jednak doznała niepowodzeń...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
