Co może nadejść z Naddniestrza?
Wygrane wybory parlamentarne przez proeuropejską partię rządzącą w Mołdawii z 28 września tego roku otwierają na nowo pytanie o los rosyjskiego imperium powiązanego z wąskim skrawkiem lądu zwanym Naddniestrzem.
Przez ponad trzy dekady Naddniestrze było przyczółkiem Moskwy, wspieranym przez stacjonującą tam Operacyjną Grupę Wojsk. Stanowiło zagrożenie dla całego regionu. Miało utrzymywać rosyjskie wpływy, a co gorsza – mogło wspomagać inwazję w kierunku Odessy odcinającą Ukrainę od dostępu do Morza Czarnego.
Obciążenie dla Putina
Teraz role się odwróciły, podobnie jak odwróciła się logika ekspansji. „Naddniestrzańska Mołdawska Republika” stała się obciążeniem dla Putina. Enklawę, do której Moskwa nie ma dostępu, trudno jest utrzymywać, a jeszcze trudniej byłoby bronić. Pozostaje tam około 1500 żołnierzy, ale w połowie to miejscowi i do tego w części Ukraińcy (według danych z 2015 r. ludność Naddniestrza składa się z ok. 34 proc. Mołdawian, 30 proc. Rosjan, 28 proc. Ukraińców). Zajęcie tego terenu o szerokości 30 km z militarnego punktu widzenia byłoby dla Kiszyniowa, wspomaganego przez oddziały z Kijowa, operacją krótką i mało ryzykowną.
Maia Sandu (od 2020 r. prezydent Mołdawii) nie dąży jednak do takiej siłowej inkorporacji, obawiając się jej psychospołecznych następstw, zwłaszcza dla procesu integracji pół miliona mieszkańców Naddniestrza długo karmionych moskiewską propagandą. Znaleziono inne rozwiązanie i to takie, by separatystyczne Naddniestrze samo zgłosiło swój powrót...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
