Światło i przestrzeń
Światło i przestrzeń
JAN LEBENSTEIN
Jesień. Przełom listopada igrudnia 1959 roku. Pani Teresa Dzieduszycka, którą niedawno poznałem, mówi: -- Wie pan, w Paryżu jest teraz Zbigniew Herbert ichciałby się zpanem spotkać.
Poczułem się zaszczycony, bo Herbert, mimo stosunkowo młodego wieku, był już wtedy mitem literackim. Pojechałem w okolice Avenue W agram. Jakieś mieszkanie, pokój zkominkiem, ale bez ognia, chłód. Stał tam szczupły młody mężczyzna isympatycznie się uśmiechał. To był właśnie Zbyszek Herbert. Nie pamiętam, oczym rozmawialiśmy, ale zaprzyjaźniliśmy się dosyć szybko. Bo lgnie się do pewnych ludzi. Pewnie było nam to potrzebne. Mnie może bardziej niż jemu.
W latach 60. widywaliśmy się najczęściej. Drugie jego mieszkanie było przy Szkole Politechnicznej, wmałym hotelu zbarem na dole. Pijaliśmy tam czasem "czerwoniaka". Poznałem też jego przyszłą żonę Kasię Dzieduszycką, siostrę Teresy. Przyjaźniłem się wtedy z Olgą Scherer, dużo czasu spędzaliśmy wszyscy razem. Akiedy Zbyszek i Kasia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta