Równanie z chodnikiem
Ludzie się zapożyczają, by płacić haracze
Równanie z chodnikiem
Co możemy zrobić, jeśli któregoś dnia odbierzemy telefon i usłyszymy: "Dajesz pięć tysięcy papierów albo ktoś odstrzeli ci łeb", i nie będzie to głupi dowcip? Jak policja zareaguje na takie zgłoszenie?
Siedemdziesięcioletni Robert K., pisarz od trzydziestu lat mieszkający w Kanadzie, przyjechał na wiosnę do Warszawy. W czerwcu, kiedy spacerował ze znajomymi po mieście, został okradziony. Wcześniej brał pieniądze z bankomatu przy Barbakanie. Miał wtedy wrażenie, że obserwuje go dwóch mężczyzn. Był więc czujny i cały czas trzymał rękę w kieszeni, na portfelu.
- Kiedy wchodziłem do restauracji "Pod Samsonem", typ spod bankomatu otarł się o mnie w drzwiach i powiedział: "Niech pan stąd idzie, nie ma miejsc", i szybko wybiegł. Okazało się, że razem z moim portfelem. Było w nim kilkaset dolarów, karty kredytowe i prawo jazdy. Nim zdążyłem zablokować w Kanadzie karty, a nie trwało to dłużej niż dwie godziny, złodzieje wykorzystali je w kilku restauracjach na Starówce na jakieś 850 dolarów. Moim zdaniem musieli współpracować z tymi lokalami - mówi Robert K.
Wszystko to wyglądało na zwykłą kradzież kieszonkową, a i straty nie wydawały się wielkie, ponieważ według...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta