Nasz kochany deficyt
Nasz kochany deficyt
MICHAŁ ZIELIŃSKI
Jeśli poprzez wyszarpywanie pieniędzy podatnika poseł Kowalski sprawi, że strażacy dostaną podwyżkę, to stanie się autorem owego cudu, a jeśli wzrośnie PKB, cud będzie anonimowy.
No i wreszcie projekt budżetu dotarł do Sejmu. Teraz pracują nad nim posłowie. I na szczęście dużo już popsuć nie mogą. Chroni nas przed tym zasada niepowiększania przez parlament deficytu, niewielkie pole manewru oraz interes posłów - jeśli nie zdążą na czas, będą musieli poszukać sobie innej pracy.
Deficyt zatem pozostanie taki sam, co jedni uznają za sukces, a drudzy i trzeci za klęskę. Ci, którzy mówią o sukcesie, powołują się na zmniejszenie deficytu ekonomicznego w porównaniu z poprzednimi latami. I mają trochę racji. Rzeczywiście, jest mniejszy. Niewykluczone, że jeszcze mniejszy być nie mógł.
Natomiast grupa krytykantów składa się z dwóch podgrup. Można...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta