Bajka o górniku dołowym
Bajka o górniku dołowym
(C) EPA
Urodziłem się 23 marca 1973 roku w Rybniku, ale całe swoje życie, do wyjazdu z Polski, spędziłem w Knurowie. Właściwie nie w Knurowie, tylko w Szczygłowicach, robotniczej dzielnicy miasta. Ojciec przez 23 lata pracował w kopalni Szczygłowice, ale tylko mama jest Ślązaczką.
Chłopcy ze Szczygłowic czuli się gorsi od "inteligentów" z Knurowa. Uczniem pilnym nie byłem. Skończyłem Zasadniczą Szkołę Zawodową w Szczygłowicach. Do technikum w Gliwicach nie dostałem się. Skończyłem ZSZ jako mechanik maszyn i urządzeń górnictwa podziemnego. Nie bałem się pracy w kopalni, ale mama mówiła: synku, rób wszystko, żebyś nie musiał harować tak jak ojciec. Mama była w kopalni na dole raz i bardzo jej się nie podobało.
Proporczyk i szalik
Do szkoły chodziłem sumiennie, chociaż czasem z kumplami poszliśmy na wagary. Głównie na stadion piłkarski, żeby popatrzeć na treningi Concordii. W szkolnej drużynie grałem jako obrońca, ale gdy kolega, który był bramkarzem, skończył edukację, postawiono mnie między słupkami. Nie miałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta