Anna spadła z konia
Anna spadła z konia
Ubiegłoroczny turniej zdominowały gwiazdy rosyjskiego tenisa, ale impreza zapadła w pamięć zwłaszcza dzięki jednej z nich - Annie Kurnikowej. Niestety, wyłącznie z powodu magii jej nazwiska. Po raz kolejny okazało się bowiem, że na korcie Rosjanka nie jest warta uwagi, jaką ściąga poza nim.
Turniej wkroczył na łamy prasy osiem dni przed rozpoczęciem eliminacji. "Wielki tenis, po rocznej przerwie, wraca do Warszawy" - pisano z patosem na sportowych kolumnach. Jakby w ślad za tym szedł pogłos: "Na turniej przyjedzie do stolicy Anna Kurnikowa". Domniemania potwierdzono oficjalnie w weekendowych wydaniach gazet, z 27 - 28 kwietnia: "Zagra na sto procent". I zaraz "Gazeta Wyborcza" wdała się w dywagacje dotyczące wielkości gaży za start słynnej Rosjanki, dziennikarze "Przeglądu Sportowego" zapytywali, czy "jej pierwszy raz", czyli pierwszy zwycięski turniej z cyklu WTA Tour, będzie miał miejsce w Warszawie, a "Super Express" określał ją wręcz jako "Lolitę kortów". O fakcie pojawienia się nowego sponsora donosił tylko jeden tytuł - "Rzeczpospolita": "Turniej warszawski wrócił dzięki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta