O miarkowaniu
O miarkowaniu
FOT. (C) WITOLD ROZBICKI / REPORTER
Z rozrzewnieniem przeczytałem dwa dni temu na stronach sportowych "Gazety Wyborczej" omówienie sezonu ligowego piłkarskiej ekstraklasy. Z rozrzewnieniem dlatego, że autor - młody człowiek, co widać na zdjęciu - Rafał Stec, wspomina przy okazji film "Miś" Staszka Barei. Cytuję: "Losy zespołów, które statystowały w lidze (...) przypominają, że plusy - odwrotnie niż w tropiącym absurdy +Misiu+ - nie mogą przesłonić minusów". Akurat w "Misiu" prezesowi Ochódzkiemu też chodziło o to samo, "aby te plusy nie przesłoniły wam minusów", ale nie dlatego cytuję pana Steca. Chodzi mi o te absurdy, o których wspomina młody autor artykułu. Miałem w "Misiu" udział i stąd moja śmiałość, by rzecz sprostować. Otóż film "Miś" nie tropił żadnych absurdów. To była komedia o rzeczywistości. O bolszewickim systemie, w którym twój paszport leżał nie w twojej szufladzie, ale w biurku ubeka i był tego ubeka własnością. Tak! Mój paszport był własnością jakiegoś ubeka! "Miś" to był film o tym, że za państwowe pieniądze, czyli za pieniądze zapracowane przez ludzi i to zapracowane ciężko - za te pieniądze mogłeś sobie zafundować wszystko, jeśli byłeś w specjalnej grupie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta