Schody księdza Twardowskiego
Drewniane strome schody pamięta każdy, kto gościł w mieszkaniu zmarłego przeszło rok temu ks. Jana przy warszawskim kościele Sióstr Wizytek. Skrzypiały, gdy na pięterko wdrapywali się goście. I wtedy, gdy ksiądz Jan coraz bardziej nieporadnie, krok po kroku, podpierając się laską, pokonywał stopnie. Jak od lat, codziennie o godzinie 17 chciał stawać przed ołtarzem w ukochanej świątyni. Ale w ostatnich latach życia schody stawały się dla księdza dłuższe, bardziej strome. "Nauczyłem się bać się chodzić" - mówił. Na początku przychodził rehabilitant, później poeta poruszał się tylko na wózku. W końcu leżał. Było widać, że gaśnie.
Trudno określić moment, gdy jego mieszkanie zaczęło się zamieniać w twierdzę, do której dostępu broniła Aleksandra Iwanowska, edytorka księdza, dziś spadkobierczyni praw autorskich do twórczości poetyckiej. W jej imieniu coraz częściej zaczęła odwiedzać księdza w mieszkaniu przy kościele Wizytek jego znajoma z dawnych lat Anna Hozakowska. Obydwie zaczęły stopniowo ograniczać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta