Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Moje uniwersytety

04 listopada 1995 | Plus Minus | MN

Pamięci PRL

Moje uniwersytety

Marek Nowakowski

Tych dwoje

Ania była gruba i pogodna. Głowę miała dużą, twarz mięsistą, włosy czarne, kręcone, korpus długi, nogi krótkie. Nie była ładna, ale oczy miała piękne, wielkie i kiedy się śmiała, stawała się bardzo ładna, promieniała. A śmiała się często, wynikało to z jej usposobienia.

W rocznicę rewolucji i innych świąt, także w dni akademii, masówek i zebrań, paradowała po salach wykładowych i korytarzach uczelni w stroju organizacyjnym. Czerwony krawat, zielona koszula, którą wypychały wielkie piersi.

-- O, idzie Róża Luksemburg! -- mówili wtedy niektórzy szeptem.

Ania ideologię traktowała bardzo poważnie. Była jej biblią.

Jej ojciec przed wojną był krawcem i komunistą. Teraz był komunistą i etatowym funkcjonariuszem partyjnym.

Bolek był chłopakiem średniego wzrostu, o szarej, ziemistej twarzy, policzki wpadnięte, rysy ostre, usta wąskie, blade i włosy też koloru ziemistego, pasmami przylegające do czaszki. Z natury był zapalczywy, zawzięty. Pochodził z robociarskiej rodziny, z Grochowa. Ojciec przed wojną był pepeesiakiem i działaczem związkowym, w jego domu nadal mówiło się o Piłsudskim przed przewrotem majowym i po przewrocie. Starszy brat Bolka zginął w powstaniu. Siostra po chorobie Heinego-Medina poruszała...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 610

Spis treści
Zamów abonament