Kino silniejsze od politycznych afer
Rozmowa z Volkerem Schlöndorffem Gość Warszawskiego Festiwalu Filmowego mówi o przyjęciu „Strajku”, w którym pierwowzorem bohaterki była Anna Walentynowicz, i o nowym filmie „Ulzhan”
RZ: Minął rok, odkąd w Polsce wybuchła burza wokół „Strajku”. Jak dzisiaj, z dystansu, patrzy pan na to doświadczenie?
Volker Schlöndorff: Ciągle nie potrafię go sobie wytłumaczyć. Może zresztą jest jeszcze za wcześnie? Wielkie sukcesy i wielkie porażki można zrozumieć dopiero po wielu latach. Przyznaję jednak, że zupełnie nie oczekiwałem takich zawirowań. Byłem zbyt naiwny.
Może za mało znał pan Polskę?
Nie znałem też Gdańska z okresu „Blaszanego bębenka” ani Brooklynu z czasów „Śmierci komiwojażera”. Przygotowując się do „Strajku”, rozmawiałem z ludźmi, oglądałem dokumenty i albumy, czytałem. Chciałem złożyć hołd „Solidarności” i zwykłej kobiecie, której wiara w niepodważalne wartości wpłynęła na bieg historii. Ale nie miałem świadomości, ile sporów może ten temat wywołać. Praca nad każdym filmem jest trudna, ale w „Strajk” włożyliśmy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta