Nauczyciele wstydzą się mówić o swoich zarobkach
Pedagodzy chcą podwyżek. By związać koniec z końcem, nauczyciele często muszą dorabiać po szkole. Dyskusja o ich płacach będzie jedną z pierwszych w nowym parlamencie
Fizyczka Edyta z Sosnowca po szkole jedzie do firmy ubezpieczeniowej, gdzie uzupełnia bazy danych. Wraca o godzinie 20 i sprawdza klasówki.
Anglistka z Jeleniej Góry, która wstydzi się przed uczniami, że zarabia ok. 1000 zł, po lekcjach biegnie do prywatnej szkoły językowej.
Paweł Dudziak z Warszawy przez trzy lata pracy w liceum za 1300 zł miesięcznie dorabiał w firmie zajmującej się dystrybucją herbaty. Przygotowywał materiały o walorach napoju.
– W końcu powiedziałem dość. Nie mogłem palących problemów firmy rozwiązywać na przerwie przez telefon w pokoju nauczycielskim. Zacząłem zauważać, że traci na tym szkoła – mówi. Odszedł z zawodu.
Nawet po najbardziej nerwowym dniu w biurze nie jest tak zmęczony jak był po dniu prowadzenia lekcji.
– Po lekcjach człowiek czuje się jak znokautowany. Trzeba być nie tylko silnym fizycznie, by przez kilka godzin stać przed młodzieżą i uczyć, ale i psychicznie. Co dzień jest się wystawionym na osąd...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta