Państwo to nie stróż
Z szefem PSL, przyszłym wicepremierem i ministrem gospodarki rozmawia Aleksandra Fandrejewska
Dlaczego chciał pan zostać ministrem gospodarki?
Jeśli nasze współrządzenie ma być skuteczne, to chcemy odpowiadać za przedsiębiorczość i za rolnictwo, czyli naturę, i za wrażliwość społeczną, czyli za pracę i politykę socjalną. Te dziedziny komponują się w spójną politykę odpowiedzialności PSL.
Pan, szef partii ludowej, zostaje ministrem gospodarki, a nie rolnictwa. Nie obawia się pan, że mieszkańcy wsi mogą mieć to panu za złe?
Nie, większość rolników to przedsiębiorcy. A teraz, gdy wypełniają sterty dokumentów, gdy stoją w kolejkach po dopłaty, to kłopoty innych przedsiębiorców są dla nich bardziej zrozumiałe.
Jakim chce pan być ministrem gospodarki?
Dobrym. Dwa razy byłem premierem i wydawało mi się, że dobrze poznałem mechanizmy funkcjonowania administracji. Ale dopiero gdy zostałem szefem Warszawskiej Giełdy Towarowej, odczułem, jaką udręką są działania biznesowe, gdy przychodzi stykać się z administracją. Administracja publiczna myśli długo, często ze względu na swoją asertywność nie podejmuje decyzji. A gdy to już zrobi, to uniemożliwia krytykę, bo zawsze może się „odwdzięczyć” kolejnym wezwaniem, wnioskiem o dodatkowe dokumenty. Administracja, jeśli chce, może sparaliżować...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta