Bielik w zimowej bieli
Spotkasz je na szlaku
Latające godło narodowe. Król przestworzy. Orzeł nad orłami. Te wszystkie, nader górnolotne określenia wynoszące na wyżyny naszego największego ptaka drapieżnego, choć pod wieloma względami trafne, nie tłumaczą popularności, jaką ostatnio się cieszy. Wszakże, sądząc z mnogości jego fotografii, jest nie tylko największym, ale i najpospolitszym z krajowych skrzydlatych drapieżników. Karty albumów przyrodniczych, łamy pism krajoznawczych, strony internetowe rozmaitych ptakolubów aż roją się od wizerunków bielika. Tu startuje z płycizny, rozbryzgując efektownie wodę, tam gania się z krukami, ówdzie drapieżnie rozrywa szczątki jakiegoś padłego zwierza. By zrozumieć tę bielikową medialną popularność, musimy na chwilę porzucić górnolotność i sprowadzić go – a także nas samych – na zasypaną śniegiem ziemię. Wszakże gdy chłody przycisną, żaden, nawet najbardziej majestatyczny w locie drapieżca nie wzgardzi porzuconym gdzieś kawałkiem mięsa czy tuszą martwego zwierzęcia.
Łatwy łup
Ciągnąc do tak łatwego łupu, potężny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta