Prezydentura niewykorzystanej szansy
Być może dopiero czas rządów PO sprawi, że Lech Kaczyński stanie się bardziej wyrazistą osobistością polskiej sceny politycznej – ocenia publicystka „Rzeczpospolitej”
Co do jednej sprawy, po dwóch latach rządów prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zgadzają się niemal wszyscy, nawet jego zatwardziali przeciwnicy. Na czele państwa stoi człowiek przyzwoity, patriota, o wielkiej osobistej uczciwości. To wcale nie jest tak mało, jak na warunki polskiej polityki po 1989 roku. W końcu żaden z jego poprzedników z taką zgodną konstatacją się nie zetknął.
Warto o tym pamiętać, utyskując na nieumiejętności medialne prezydenta, jego humory czy emocjonalność. Gdy wspomnimy czas prezydentury Lecha Wałęsy z wachowszczyzną i falandyzacją prawa, z groźnymi z punktu widzenia strategicznych interesów państwa pomysłami typu NATO-bis albo następującym po jego rządach dziesięcioleciu Aleksandra Kwaśniewskiego przecinanym „występami” na grobach Polaków w Charkowie, mijaniu się z prawdą czy budowanym z wdziękiem kapitalizmie politycznym, w którym przyjaciele szefa państwa mieli szanse na gigantyczne interesy, jak te z budową fabryki osocza, to teraz możemy odetchnąć z ulgą. Mamy do czynienia z diametralnie innym stylem prezydentury, którego ważnym elementem jest wprowadzenie zasady przyzwoitości w piastowaniu urzędu.
Przywracanie hierarchii wartości
Widać to nie tylko w tym, że Lechowi Kaczyńskiemu do głowy nie przychodzą działania, jakie były udziałem jego poprzedników, ale też w tym, że robi to, co dla jego poprzedników bywało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta