Zawieszony odwet
W Angoli Portugalczykom żyło się lepiej niż w Portugalii. Nie grali na wzajemnej wrogości plemion, szybko uznali ten kraj za swój, zakładali tu rodziny. To właśnie dlatego tutaj jest tak dużo mulatów, ludzi o przeróżnym stopniu nasycenia skóry pigmentem
To się może przytrafić w każdym afrykańskim mieście, mnie akurat zdarzyło się tutaj, w Luandzie. Rano znienacka krótki deszcz, a potem, zamiast świeżości i chłodu, fala spiekoty, smród i wilgotna zawiesina w powietrzu. Stoję, siedzę, idę – nieważne, pot leje się ze mnie ciurkiem, brak tlenu zamula umysł. Nie ma gdzie uciec, chyba że do klimatyzowanego pomieszczenia, ale ile czasu można spędzić w lodówce? Na dodatek w Luandzie wszyscy jeżdżą ogromnymi landarami z napędem na cztery koła: smog, huk i korki. Gdy wstąpisz na rynek, przy tej temperaturze woń świeżych słodkich owoców zmienia się w stęchliznę rozkładu. To jest prawdziwy zapach Afryki: spaliny połączone z gnijącymi owocami, rybami i mięsem; dusząca słodycz, obezwładniający, wilgotny przesyt.
A potem spada gwałtowny deszcz, w niebie odkręcają kurek z ciepłą wodą i na chwilę świat się rozrzedza, aż przychodzi następna porcja żaru, smrodu i rozkładu, tylko z większą siłą.
W samolocie z Addis Abeby do Luandy wśród około 200 pasażerów jest 180 Chińczyków, wśród nich żadnej kobiety. Wszyscy ubrani podobnie: w czarne garnitury i białe koszule, tylko krawaty różne. W klapach czerwona flaga z podobizną aktualnego wodza.
Angola jest dziś największym w Afryce odbiorcą chińskich inwestycji. Chińczycy budują mosty, drogi, rurociągi, ujęcia wody, wszystko jak leci. W zamian biorą od Angolczyków ropę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta