Hiszpański Kościół jest podzielony
Z José Ramón Julio Martinez Marquezem rozmawia Ewa Wysocka
RZ: Poprawne dotąd stosunki państwo – Kościół w Hiszpanii przestały być takie.
Nie jest tak źle. Niczym nie różnią się one od innych hiszpańskich problemów. Przyczyna tkwi w przeszłości, dokładnie w okresie przemian, które rozpoczęły się pod koniec dyktatury Franco. Zmiany postanowiono wprowadzać w sposób łagodny, przemilczając wiele spraw. Między innymi to, że Kościół poparł dyktaturę. Zdecydowano wtedy: zamykamy rozdział i rozpoczynamy od zera. Nie ruszamy drażliwych kwestii, między innymi stosunków państwo – Kościół.
Od tego czasu minęło prawie 40 lat.
I przez tyle czasu żaden rząd nie odważył się rozpocząć trudnego dialogu. Ani Felipe Gonzalez przez prawie trzy kadencje lewicowych rządów, ani José Maria Aznar przez dwie kadencje rządów prawicowych. Jeden i drugi robili wszystko, by nie narażać się na konflikt z Kościołem, nie dawać władzom duchownym najmniejszego powodu do niezadowolenia. Moim zdaniem Kościół nigdy nie stracił swych przywilejów. Gonzalez prowadził bardzo umiarkowaną politykę. Podobnie Aznar. W Hiszpanii zmienił się system, ale to nie naruszyło status quo Kościoła.
Co się teraz dzieje? W mediach mówi się o otwartej wojnie między rządem Zapatero a Kościołem.
Takich napięć rzeczywiście nie było od czasów republiki. Ale to zaledwie pół prawdy. Nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta