Szopki i groby palą się najłatwiej
Gaśnice, drogi ewakuacyjne i boża opatrzność – to jedyne przeciwpożarowe zabezpieczenia warszawskich kościołów
Monika Górecka-CzuryŁŁo, robert Rybarczyk
Jak warszawskie świątynie są zabezpieczone przed ogniem – to pytanie powróciło po niedzielnym pożarze w kościele bł. Brata Alberta na pl. Teatralnym. Pytaliśmy o to w stołecznych parafiach.
Potrzeba wyobraźni
– Mamy tylko gaśnice – przyznaje o. Andrzej Kiełbowski z kościoła oo. Jezuitów. – Pewnie, że przydałyby się jakieś czujniki, a najlepiej monitoring z przywołaniem straży. Ale nie wystarczy jeden czujnik. A nowoczesny, profesjonalny sprzęt to wydatek kilkudziesięciu tysięcy złotych. Przypomina, jak sam gasił grób cztery lata temu: – Przewróciła się świeca. Na szczęście chwyciłem gaśnicę i nic się nie stało – dodaje.
Gospodarze świątyń uspokajają. – Co dwa lata przychodzi specjalista od instalacji elektrycznej i sprawdza jej sprawność. Takiego dokumentu wymagają od nas strażacy podczas kontroli – wyjaśnia s. Agnieszka z kościoła św. Marcina. Dodaje, że ze szczególną ostrożnością traktuje się tzw. żywy ogień. – Świece palą się tylko podczas nabożeństwa, a lampka przy Najświętszym Sakramencie jest zanurzona w zbiorniczku z wodą – opowiada.
Ale księża przyznają, że czują lęk przed pożarem świątyń. – Choć mój...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta