Chodziło o to‚ żeby pomóc narodowi
Z arcybiskupem Tadeuszem Gocłowskim‚ metropolitą gdańskim, rozmawiają Ewa K. Czaczkowska i Piotr Adamowicz
Rz: Po 25 latach biskupstwa odchodzi ekscelencja na emeryturę. Niektórzy mówią: hierarcha o największym temperamencie politycznym. Czy te zainteresowania narodziły się na początku lat 80. ‚ wraz z „Solidarnością”, czy były wcześniejsze?
Proszę nie określać mnie mianem polityka‚ gdyż nigdy nie zajmowałem się polityką sensu stricto. Moje pokolenie przechodziło przez trudne okresy: wojnę‚ czasy stalinowskie i komunistyczne. Kiedy na horyzoncie pojawiła się nadzieja wolności, nie można było stać z boku. Dla wielu księży z mojego pokolenia i dla mnie osobiście „Solidarność” była jedyną konkretną szansą na zmianę‚ na wolność. Właśnie to zdecydowało‚ że nie byłem biernym obserwatorem życia publicznego. Późniejsze moje działania‚ po 1989 roku‚ były już tylko konsekwencją wcześniejszego zaangażowania. Nowe państwo było wolne‚ ale słabe. Podobnie jak formacje solidarnościowe‚ a komuniści‚ choć pokonani‚ byli wciąż silni. Dlatego uważałem‚ że trzeba próbować wspomagać rozwiązania dobre dla Polski.
Czyli początek publicznej aktywności był w Gdańsku?
Będąc jeszcze wizytatorem księży misjonarzy w Krakowie (do Gdańska wróciłem w 1982 roku), przez dziewięć lat musiałem trochę się zajmować sprawami publicznymi. Kiedyś z okazji rocznicy Katynia moi bracia misjonarze zorganizowali w kościele św. Krzyża w Warszawie duże uroczystości. Do Krakowa‚ gdzie urzędowałem‚ przyjechał z Warszawy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta