Tańczyć i kochać można wszędzie
Bruce Parramore - reżyser, zakończył w stolicy zdjęcia do pierwszego polskiego muzycznego filmu „Kochaj i tańcz”
Urodzony w Genewie, syn Amerykanki i Belga, wychowany na Bliskim Wschodzie, od 27 lat zamieszkały w Norwegii. Jak dogadywał się pan z polską ekipą?
Bruce Parramore: Język ciała, który w naszym filmie gra pierwszorzędną rolę, jest uniwersalny. Nie potrzebuje słów, by przekazać zrozumiałe dla każdego emocje. Ale też nie jestem całkiem obcy. Przyjeżdżam do Polski od 10 lat. Mam tu dziewczynę Basię i trochę z waszego języka rozumiem.
„Kochaj i tańcz“ to rzeczywiście polskie „Dirty Dancing“?
Myślę, że będzie mniej słodkie. Pokazujemy bardziej złożone relacje między bohaterami.
Czy Warszawa jest dobrym miejscem do tańca i miłości?
Tańczyć można wszędzie, np. na dachu wieżowca (przy ul. Anielewicza – przyp. red.), ale szczególnie pięknie wygląda to na tle mostu Gdańskiego lub nocą przy fontannie przed PKiN.