Jeden świat, jedno marzenie i kilka strachów
Wzniosłe hasło „One world, one dream” nie mówi prawdy o mieście igrzysk. Pekinów jest wiele: olimpijski i codzienny, zielony i szary, skrajnie biedny i skrajnie bogaty. Każdy znajdzie tu coś, co go pociąga i odrzuca
W terminalu numer 3 zmieściłyby się dwa Pentagony. Stalowo-szklaną konstrukcję projektował Norman Foster, a rząd Chin zapłacił ponad 3 miliardy dolarów, by pekińskie lotnisko mogło się chwalić największym budynkiem na świecie. To w nim goście igrzysk stawiają swój pierwszy krok w Chinach.
Wczoraj przyleciał tutaj kolejny czarterowy samolot z polskimi olimpijczykami. Przywiózł stu kilkunastu sportowców, m.in. siatkarki, reprezentację lekkoatletyczną, szermierzy. Niedługo później wylądował inny, z piłkarzami ręcznymi wracającymi ze zgrupowania w Korei.
Świerszcze z głośników
Dla lekkoatletów to była tylko stacja przesiadkowa, na razie będą trenowali w japońskim Kochi. Pozostali ruszyli w drogę do wioski olimpijskiej. Nie musieli jechać daleko, by się przekonać, że trafili do innego miasta niż to, które znają z filmów, przewodników, nawet ze zdjęć, które widzieli ostatnio w gazetach. Pierwsze pytanie: Gdzie jest ten smog?
Monika Pyrek słyszała, że widoczność nie będzie przekraczała 30 metrów, a jak mówi, na rozbieg z tyczką potrzebuje trzydziestu kilku. Na razie nie musi się tym martwić. Stając pomiędzy olimpijskim basenem a halą, w której będą walczyli o medale gimnastycy i piłkarze ręczni, można nawet zobaczyć w oddali górski łańcuch położony na północ od miasta.
Smog...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta