Całe Detroit stoi nad przepaścią
Pakiet ratunkowy o wartości 25 mld dol. to być albo nie być producentów aut w USA. Ale amerykański Kongres pieniędzy dać nie chce
Do wsparcia ikon motoryzacji przekonywali kongresmenów prezesi wielkiej trójki z Detroit – Rick Wagoner (GM), Alan Mullaly (Ford) i Robert Nardelli (Chrysler). Dzień wcześniej o to samo prosili w Komisji Bankowości Senatu. Bez pomocy bankructwo jest nie do uniknięcia.
W największe tarapaty popadł General Motors. Jeśli upadnie ten koncern, ruszy domino – o ochronę przed wierzycielami wystąpią Ford, Chrysler i tysiące kooperantów. Przemysł samochodowy w USA zatrudnia ok. 2,5 mln osób. Demokraci podczas kampanii prezydenckiej obiecali pomoc dla branży. Teraz nie mogą jednak uszczknąć ani dolara z wartego 700 mld dol. pakietu sekretarza skarbu Henry’ego Paulsona.
Kryzys w motoryzacji rozlewa się także na Europę. Wczoraj plan kolejnych cięć produkcji ogłosił niemiecki Opel, a Europejskie Stowarzyszenie Producentów Aut wystąpiło do Brukseli o 40 mld euro wsparcia.