Siedem zasad Eustachego Rylskiego
Pisarzowi udało się powiedzieć w „Po śniadaniu” o literaturze wszystko, co ważne i co my – przeogromna rzesza czytelnicza – chcielibyśmy o niej rzec, ale nie staje nam umiejętności
Paweł Hertz, jeden z najciekawszych ludzi, jakich udało mi się w życiu poznać, był wytrawnym i wnikliwym czytelnikiem. I jako taki wśród swoich zasad miał następującą: nie czytał literatury współczesnej. Otrzymywane nowości odkładał na półkę w holu, zachęcając swoich gości do „częstowania się” książkami. Autor „Sedanu” uniknął dzięki temu zasypania przez sterty nagromadzonego latami piśmiennictwa, co – jak wiadomo – przytrafiło się niejednemu bibliofilowi.
Z kolei w bibliotece Juliana Stryjkowskiego najnowsze tytuły, pochodziły, jak sądzę, z lat 60. zeszłego stulecia. Twórca „Głosów w ciemnościach” czytał, oczywiście, prozę współczesną, nie miał jednak zwyczaju jej magazynowania. A to, co czytał dla czystej przyjemności, dla samej rozkoszy lektury zostało już – jak twierdził – dawno napisane i wydane. Podobnie Paweł Hertz, gdy zapytałem go o zastanawiające braki w jego księgozbiorze, uniósł brwi w zdziwieniu, odpowiadając pytaniem na pytanie: „O jakich brakach pan mówi? Prousta mam pod ręką”.
Obaj, niestety, dawno już nieżyjący pisarze przypomnieli mi się w trakcie lektury najnowszej książki Eustachego Rylskiego „Po śniadaniu”. Książki o książkach i ich autorach, o powieściach, których całe partie gotowi jesteśmy recytować z pamięci niczym wyuczone w szkole wiersze, o tytułach, które niekiedy unicestwiamy fizycznie, zaczytując je do imentu. O tym, co w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta