Prezydent Sopotu walczy do końca
Podejrzanemu o korupcję włodarzowi nadmorskiego kurortu przyświeca teraz tylko jeden cel. Nie zostać skazanym do listopada 2010 r., czyli końca kadencji. Chce po sobie zostawić wrażenie dobrego samorządowca. To jego polityczne być albo nie być
27 stycznia, we wtorek, wieczorem w sopockim klubie Spatif, ulubionym przez Jacka Karnowskiego, odbywa się spotkanie przyjaciół prezydenta. Coś na kształt pożegnalnej imprezy. W środę rano Karnowski musi się stawić w prokuraturze. Od lipca prowadzi ona śledztwo w sprawie tzw. afery sopockiej, w której został oskarżony przez biznesmena Sławomira Julkego o próbę wyłudzenia mieszkań.
Spodziewa się najgorszego, czyli „spektaklu medialnego”, jak żali się „Gazecie Wyborczej”: „Na czerwonym pasku w TVN 24 pokaże się informacja, że jestem podejrzany o jakieś przestępstwa, że grozi mi jakiś absurdalnie wysoki wyrok. Przez cały dzień, dwa czy trzy będzie słychać tylko nieprzychylne mi komentarze”.
Gdy prokuratura stawia mu osiem zarzutów, w tym siedem korupcyjnych, nieprzychylne komentarze padają, ale tylko ze strony PiS i, o dziwo, premiera Donalda Tuska, zresztą mieszkańca Sopotu, który stwierdza, że Karnowski powinien ustąpić ze stanowiska. Ale bohater korupcyjnej afery nie musi już słuchać politycznego zwierzchnika. Pod koniec lipca odszedł z PO, w której był od pięciu lat. Dziś jest politycznym singlem.
Ale, jak twierdzi poseł PiS Jacek Kurski, Platforma wspiera Karnowskiego. Nadal ma za sobą wielu wpływowych kolegów z PO, m.in. posłów Jarosława Gowina i Arkadiusza Rybickiego oraz człowieka, któremu zawdzięcza samorządową karierę: Jana Kozłowskiego,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta