Buszyfikacja Obamy
Nie jest łatwo mieć kogoś tak popularnego w Białym Domu. Dla wielu ludzi międzynarodowy podziw dla szefa amerykańskiego mocarstwa stanowi duży problem. Dla niektórych rządów jest absolutną koniecznością, by Stany Zjednoczone pozostały wrogiem. Wszyscy zaś znamy ludzi, u których antyamerykanizm jest podstawowym instynktem i siłą napędową ich przekonań politycznych.
Dlatego wkrótce stanie się modne przerabianie Obamy na Busha. Buszyfikacja Obamy to następny, w zasadzie nieunikniony rozdział historii, która zaczęła się od przekonania, że niemożliwe jest, by w USA wybrano czarnego na prezydenta; po nim nastąpiło niespodziewane zwycięstwo Obamy, dalej przemożne wzruszenie podczas inauguracji i ogromne oczekiwania dotyczące jego zdolności rozwiązania odziedziczonych problemów. Teraz nastąpi okres, podczas którego wielu ludzi będzie starało się uzasadnić, że na głębszym poziomie nie ma istotnej różnicy między George’em W. Bushem a Barackiem Husseinem Obamą. Albo, jak to ujął złotousty prezydent Wenezueli, „obaj są z tego samego miazmatu”,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta