Monachijskie jajo węża
„Bawarska republika radziecka” to półroczny epizod z czasów tuż po I wojnie światowej, o którym nawet niemiecka lewica woli nie pamiętać
Bawarska republika radziecka – ta nazwa w uszach czytelnika mało obeznanego z historią brzmieć musi dziwacznie. Co może mieć ze sobą wspólnego jedna z najbardziej katolickich i konserwatywnych krain Niemiec i władza Sowietów? A jednak dokładnie 90 lat temu przez pół roku – między listopadem 1918 a majem 1919 – nad Monachium powiewał czerwony sztandar. Szok wywołany bolszewickim epizodem zadziałał jak katalizator w procesie wyłaniania się nazizmu.
Wydarzeniom tym niedawną wystawę poświęciło Literaturhaus – Muzeum Literatury w Monachium. Bawarska rewolucja, jak zresztą i w pewnym stopniu późniejszy nazistowski ferment polityczny, miała swoje korzenie w bujnym artystyczno-intelektualnym rozkwicie miasta na przełomie wieków.
Ferment monachijskich kawiarni
W „Atenach nad Izarą”, jak nazywano bawarską stolicę, wrzało od nowych idei. W zadymionych piwiarniach artystycznej dzielnicy Schwabing spotykali się zarówno artyści, malarze i satyrycy, jak i ideolodzy czerwonego i przyszłego brunatnego radykalizmu. Zachłystywano się ideami walki klas, jak i rozprawami o nieuchronności walki ras. W Monachium mieszkał wtedy przez pewien czas Włodzimierz Lenin i Lew Trocki.
Z kolei myślowy grunt pod wyłonienie się nazizmu tworzyli tacy pisarze jak Oskar Spengler czy Ludwig Thoma. Modni stawali się ideolodzy ezoterycznego pangermanizmu z Zakonu Teutonów,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta