Małżeństwo z męską metką
Nazwisko jest ważnym elementem tożsamości – tak twierdzą socjologowie. Jeśli tak, to większość polskich żon nie ma własnej. Decyduje za nie siła tradycji
Ten nowy człon twojego nazwiska to po mężu? – zapytał znajomy, który jeszcze niedawno znał mnie jako Redlińską. – Nie, to nasz wspólny człon. Biorąc ślub, oboje z mężem dodaliśmy go do swoich nazwisk – wyjaśniłam. Znajomy, podobnie jak i inni, zareagował zdziwieniem. Gdybym umiała czytać w ich myślach, pewnie okazałoby się, że tkwi w nich głębokie przeświadczenie o tym, że kobieta w momencie zmiany stanu cywilnego powinna zmienić nazwisko. Oczywiście na nazwisko męża. Dlaczego? Ponieważ taka jest siła tradycji – słyszałam.
Rezygnacja ze swojego nazwiska byłaby dla mnie równoznaczna z wyrzeczeniem się ważnego kawałka mnie samej (nie dlatego, że tym samym przestałabym być kojarzona ze swoim słynnym stryjem Edwardem, autorem „Konopielki”). Przez prawie 30 lat bardzo się ze swoim nazwiskiem zżyłam. Zdecydowaliśmy się z narzeczonym na rozwiązanie kompromisowe. Kiedy zaczęłam bliżej interesować się tematem, okazało się, że jesteśmy w tym „dziwni”.
Jeśli kobiety decydują się na pozostawienie rodowego nazwiska, to najczęściej „robią to dla taty”
Panieńskie jest w niełasce
– Najrzadziej zdarzają się przypadki przyjęcia przez męża nazwiska żony. Choć i tak panowie wolą to niż dodanie do swojego nazwiska drugiego członu – tłumaczy Edmund Olczak, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta