Sztywne procedury szkodzą sądom
Nadmiernie sformalizowane przepisy przedłużają i utrudniają postępowania. Sprawy krążą między sądami, można przegrać z powodu drobnej pomyłki w wyliczeniu wpisu, a rozprawa to często niekończące się odczytywanie wyjaśnień
Austriacki proces Fritzla trwał zaledwie cztery dni i wywołał pytanie, dlaczego u nas tak szybkie postępowanie nie jest możliwe. Zresztą nie tylko w sprawach karnych. Formalizm procesów poszedł najdalej w sprawach cywilnych, a zwłaszcza gospodarczych.
Co najbardziej dokucza
W postępowaniu cywilnym uciążliwa jest zwłaszcza tzw. prekluzja, czyli obowiązek, by w ciągu 14 dni od doręczenia pozwu przedstawić wszystkie twierdzenia i dowody pod rygorem utraty prawa powoływania ich później.
– Szaleńczy formalizm wyraża się nie tylko w prekluzji – wskazuje Andrzej Michałowski, wiceprezes NRA. – Dotyczy też zwrotu pism procesowych, bez wezwania do usunięcia wad. Potrzebne jest złagodzenie rygorów apelacji i zwolnienie stron (ale nie prawników) ze stosowania niezrozumiałych dla nich formułek – np. o zaskarżaniu orzeczenia w całości lub w części. Błąd w tej mierze skutkuje często np. odrzuceniem apelacji.
Często w sądzie udowadnia się to, co już wcześniej zostało udowodnione
Obowiązek zaokrąglania wartości przedmiotu sporu i wysokości opłat też utrudnia procesy cywilne i gospodarcze, tym bardziej że zaostrzenie k. p. c. zbiegło się z wprowadzeniem nowej ustawy o kosztach sądowych. Ta, zamiast uprościć wnoszenie opłat, dała sędziom (także adwokatom przeciwnej strony) pretekst do kwestionowania pism sądowych z powodu drobnych pomyłek w uiszczeniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta