Komedia omyłek
Doszukujemy się w filmach Allena głębi psychologicznej i społecznego ostrza krytyki. On tłumaczy, że filmy robi, by choć przez parę miesięcy w roku nie myśleć o jałowości i grozie codziennego życia
Problem z Woodym Allenem polega na tym, że wielu ludzi bierze go za kogoś innego. Na przykład za głębokiego myśliciela społecznego, któremu humor służy jako technika krytyki amerykańskiego społeczeństwa. Allen w wersji zaangażowanego społecznika jest jak Robert Altman, tylko że śmieszniejszy. Inna wersja głosi, że Allen to jeden z najwybitniejszych w historii kina znawców meandrów ludzkiej psychiki. I jako takiego możemy go postawić obok Bergmana czy Truffauta. Jako „wielki poeta kina”, a także Nowego Jorku porównywany bywa także z Fellinim, który nie dość, że umiał pokazać Rzym, to miał również poczucie humoru – nie mniejsze niż sam Allen.
*
Na swoją obronę Woody Allen mógłby powiedzieć, że od lat próbuje pozbyć się gęby „wielkiego twórcy” przyprawionej mu od kilku dekad przez bywalców nowojorskich kin studyjnych i francuskich festiwali. Przed kilku laty uczestniczyłem w otwartym spotkaniu z reżyserem w National Film Theatre w Londynie, podczas którego został zapytany o niespełnione ambicje artystyczne.
Allen odpowiedział, że taką ambicją jest zrobienie choćby jednego filmu, który zasłużyłby na miano wielkiego. Który mógłby postawić na półce obok takich dzieł, jak „Rashomon”, „Towarzysze broni”, „Złodzieje rowerów”, „Obywatel Kane”, „Tam, gdzie rosną poziomki” albo „Odysea kosmiczna 2001”...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta