Wybory w najliczniejszej demokracji świata
Wybory do indyjskiego parlamentu to operacja na gigantyczną skalę. Rozpoczęły się w czwartek i potrwają kilka tygodni. W Indiach mieszka 714 milionów osób uprawnionych do głosowania. Do przeprowadzenia elekcji potrzebne są śmigłowce, słonie i cztery miliony urzędników (na zdjęciu lokal wyborczy w Jamua).
Indyjska scena polityczna przechodzi dramatyczne zmiany, a sondaże – jak wszystkie sporządzane nad Gangesem statystyki – są niewiele warte. Żadna z czołowych partii – ani rządzący obecnie Indyjski Kongres Narodowy (INC), ani opozycyjna Indyjska Partia Ludowa (BJP) – nie ma przewagi. Ich szanse zależą od kilkunastu małych, kapryśnych i coraz pewniejszych swego koalicjantów. Polityka nad Gangesem przestała być pojedynkiem gigantów.