Gruzja: bunt czy prowokacja
Przed manewrami NATO Tbilisi oskarża Moskwę o zorganizowanie spisku w bazie Muchrowani. Rosjanie szydzą z tych zarzutów
Według władz Gruzji do rebelii doszło w batalionie wojsk pancernych w bazie położonej 30 kilometrów od Tbilisi. Jej organizatorami mieli być dawni wysocy urzędnicy gruzińskiego Ministerstwa Obrony powiązani z rosyjskimi służbami specjalnymi. Jako dowód ich zdrady posłużyła taśma wideo przekazana gruzińskim stacjom telewizyjnym. Jak podaje rosyjski portal Newsru.com, „organizatorzy buntu za akcję mieli otrzymać po 50 tys. dolarów. Dołączyłoby do nich 5 tys. rosyjskich żołnierzy, którzy w czwartek mieli wziąć szturmem Tbilisi”. Agencja Nowosti-Gruzja opublikowała stenogram rozmów buntowników. Wynika z nich, że planowali oni zabić kilku gruzińskich liderów, w tym prezydenta Micheila Saakaszwilego i szefa MSW Wano Merabiszwilego. „Jeśli zamach stanu się powiedzie, połączymy się z Rosją” – mówił były dowódca sił specjalnych Delta Gia Gwaladze.
Rebelia trwała krótko. Minister obrony Dawid Sicharulidze twierdził, że w próbie puczu uczestniczyło kilkuset żołnierzy i cywilów niezwiązanych z wojskiem. Wszczęli bunt po ujawnieniu przez władze w Tbilisi, że wykryły spisek przed manewrami NATO zaplanowanymi w Gruzji na 6 maja – 1 czerwca.
– Osobiście prowadziłem negocjacje z buntownikami....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

