Myśliwiec na wszystkich frontach
Nasz bohater Witold Urbanowicz – od bolszewika do Japończyka
Nad bagnami Polesia błyszczą w słońcu skrzydła myśliwca z biało-czerwoną szachownicą. Polscy piloci od paru tygodni patrolują granicę z ZSRR, wypatrując sowieckich samolotów, które jesienią 1936 r. niemal codziennie ją naruszają, by fotografować budowę umocnień między Kamieńcem Podolskim a Pińskiem.
Na wschód od lotniska w Sarnach porucznik Witold Urbanowicz dostrzega w powietrzu sylwetkę obcego samolotu. To obserwacyjny dwupłatowiec Polikarpow R-4. Polski myśliwiec pamięta: wolno mu strzelać tylko w obronie własnej. Kołysaniem skrzydeł i ręką nakazuje Sowietom zawrócić. Odpowiedzią jest seria z kaemu. Wtedy zwinny P-11 jak jastrząb spada na ofiarę i otwiera ogień. Po chwili R-4 korkociągiem zwala się w chmury.
W gazetach pojawia się wzmianka: „Samolot rosyjski z niewiadomych powodów rozbił się w błotach poleskich”. To jedyna informacja o pierwszym powietrznym zwycięstwie Witolda Urbanowicza, jaka ujrzała przed wojną światło...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta