Jak nie my ich, to oni nas
Właściwie to coraz trudniej się dziwić. Właściwie obserwator polskiej sceny politycznej powinien coraz częściej powtarzać słowa Koheleta – marność nad marnościami, wszystko marność – i ograniczyć się do opisu interesów. Bo o ideach i wielkich sprawach mówić i pisać, nie narażając się na śmieszność, przychodzi coraz trudniej.
Nie sposób zrozumieć polskiej sceny politycznej, odwołując się do wyraźnych pojęć, do ustalonych wzorców postępowania, do ideologii. Nie ma sensu badać, czym jest liberalizm, konserwatyzm czy socjalizm. Nie ma sensu czytać partyjnych programów i dokonywać interpretacji obietnic. Co jest w programie, a co nie, co jest istotne, a co drugorzędne, dyktuje chwila i przeciwnik polityczny. Jak on tak, to my tak, jak on w lewo, to my w prawo, jak on z tej mańki, to my go weźmiemy z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta